QP ~Pierwsze Wrażenie~

Dobra, walczę z depresją, wiadomo jaką, i nieźle mi idzie. A humor poprawiają mi właśnie tak dobre dramy. Po prostu nie mogłam powstrzymać się od tego, żeby to napisać… Musiałam gdzieś się pozachwycać. xD

***

Tytuł: QP
Reżyseria: Miike Takashi
Obsada: Saito Takumi, Hayashi Kento, Kaneko Nobuaki, Watabe Gota

Na podstawie mangi QP, Takahashiego Hiroshi.

 

*

Może na początek krótko, o co chodzi. Mamy z jednej strony „yakuzę”, chociaż nie wiem, czy tak można ich nazwać w sumie, bo na razie to trzy-osobowa grupa – Ryo, Tom i Jerry (zabójcze te dwie ksywki XD). Oni to zajmują się ciemnymi sprawkami. Z drugiej strony mamy Misakiego, który marzył, by zostać zawodowym bokserem, ale przez uraz ręki, stało się to niemożliwe… Sfrustrowany na cały świat zatrudnia się w restauracji. Tam też poznaje Ryo, który robi na nim takie wrażenie, że postanawia do niego dołączyć… Problem w tym, że nasz pan blondyn nie wygląda na zbyt miłą i kontaktową osobę… xD

Pierwsza scena – ja leżę, i mówię poważnie. xD Jak ją tylko zobaczyłam, to moja reakcja: *głęboko wciąga powietrze i robi maślane oczy* Ku*wa, to jest genialne~! I mówię poważnie. Normalnie myślałam, że padnę z krzesła i nie wstanę, ta scena od razu rozłożyła mnie na łopatki, oczywiście w pozytywnym sensie. Po prostu Miike… Wiedziałam, że on odwali coś powalonego, ale TO, było jeszcze bardziej powalone i jeszcze bardziej genialne, niż przypuszczałam. xD

Potem, to nawet było jeszcze lepiej, o ile to możliwe. Krew, bijatyki, rosyjska ruletka (to była świetna scena!) , tatuaż. xD Tatuaż najważniejszy (plecy i tyłek też x))), ale to się wytnie. xD Nie będę się za bardzo rozpisywać, bo widziałam RAW, więc. No ale na pewno nie jest nudne, bo cały czas coś się dzieje, są baaardzo ciekawe ujęcia (xD), odpowiednia atmosfera też robi swoje, tak samo jak bohaterowie.

I tutaj przejdę do głównej roli, a przynajmniej wydaje mi się, że to główna rola, czyli do blondwłosego Ryo. Normalnie bardziej posępnej roli to się chyba nie da zagrać, ale… W sumie, nie dziwię się, że jest jaki jest. Zabija, bije się, tłucze ludzi w miejscach publicznych (to jest najlepsze xD), jako dzieciak też nie miał lekko (jak pokazali dzieciaki z bronią, to…). A do tego te blizny. Widać, że sporo przeszedł i że coś się stało w przeszłości, co odcisnęło piętno na jego psychice. Strasznie lubię takich bohaterów, bo przede wszystkim są tajemniczy, i nie oszukujmy się – męscy, a nie to, co niektórzy. :P Pierwszy raz widzę Saito Takumiego gdziekolwiek, gościa nie znam, ale się z miejsca zakochałam. <3 No samo to, że Miike wybrał go do głównej roli świadczy o tym, że chłopak ma talent – i ma. Achh <33

Co do Misakiego – matko kochana, ten gość, Hayashi Kento, to mi się z takim ciepłym kluchem kojarzył, co bym z nim nie oglądała. xD Dlatego ja w roli boksera go sobie w ogóle nie wyobrażałam, ale miło mnie zaskoczył, bo chyba zmienię o nim zdanie. xD Nie jest wybitnie przystojny, czy coś, ale w sumie na rozrabiakę pasuje (niepełnoletniego xPP). A co do jego bohatera – nie powiem, twardy gość, ale wkurzało mnie to, że coś sobie wyobrażał, to, co zrobi, ale tego nie zrobił, bo brak mu odwagi. Teoretycznie związany jest z boksem, ale jest tchórzem… I chyba dlatego tak spodobał mu się (xDDD) Ryo. W sumie to takie dwa przeciwieństwa…

A co do pary zabójców – jeden gaduła, drugi milczek bardziej. Ale coś mi się wydaje, że obaj to nieźli agenci ogólnie i już ich lubię. xD Z Ryo tworzą niezłe trio, po prostu jak dla mnie to trzy inne osoby. Może dlatego to się wydaje takie ciekawe. xD Aaaa, nie no, i mój bohater numer jeden – pan, który chciał naładować magazynek, a mu kula wyskoczyła z magazynku *zgon* <33 Rozwalił mnie. xD Tylko Miike potrafi łączyć komedię z totalnym dramatem i brutalnością, i chyba w tym tkwi jego urok.

I jeszcze wspomnę o muzyce – świetna jest! Taki rockowy kawałek bardzo pasuje do tego typu dramy, bo podkreśla jej dość ostry charakter, że tak to ujmę. Chociaż te wstawki jakieś chyba harmonijkowe? Mnie wkurzają… Nie lubię takich, nic na to nie poradzę, no ale nie było ich dużo, przeważało Maximum the Hormone. No, a na początku, to nawet mieliśmy Lenny’ego Kravitza. xD

Czyli reasumując – świetnie, cudownie, o matko *leży i kwiczy*. Poważnie, 23 minuty dramy (tak, taka krótka, to też plus xD), a normalnie się zakochałam w niej. Po prostu ta drama to absolutnie mój typ – sensacja, dramat, trochę komedii, nietuzinkowe charaktery, krew, mordobicie, posępna atmosfera – tajemnica otaczająca głównego bohatera. Serio, tylko Miike to potrafi. xD Ja oczywiście nie mogę doczekać się już kolejnego odcinka i zachęcam do oglądania, jeśli komuś znudziły się romanse i komedie, albo melodramaty, bo to po prostu jest rewelacyjne. <3 (I prawie +18, ale cii. xD)

1 komentarz do “QP ~Pierwsze Wrażenie~

  1. Ta drama z pewnością nie będzie typową cukierkowatą historyjką i dobrze! Wreszcie coś bardziej…. normalnego. No może sugerowana przez Ciebie brutalność nie jest normalna, ale przynajmniej ciekawsza nić 12 odcinków dramy, która kończy się pocałunkiem głównych bohaterów ;p
    A jeśli muzyka to w większości Maximum the Hormon, to nie ma o czym rozmawiam, ta drama musi być świetna ;)

Dodaj komentarz